sobota, 5 marca 2016

Mądra głowa w hipermarkecie, czyli czy da się okiełznać tłum gapiów?

Witajcie,

pamiętacie mój post o siedmiu rzeczach, które chciałby powiedzieć innym rodzic dziecka z autyzmem? No właśnie dzisiaj boleśnie mogliśmy odczuć pierwszy punkt z listy. Pojechaliśmy do galerii na zakupy, bo dawno nie byliśmy i lodówka wołała, a nawet krzyczała żeby ją napełnić. Bardzo rzadko jeździmy z Kasią w takie miejsca, bo jest tam za dużo hałasu, ludzi, kolorowych witryn i nasza córcia czasami tam chce zobaczyć wszystko na raz, co w efekcie końcowym może prowadzić do płaczu i histerii. Postanowiliśmy zaryzykować, z nadzieją, że tym razem może będzie to jedna z tych spokojniejszych "wycieczek". Zaczęło się nieźle, Kasiucha była w bardzo dobrym humorze, spokojna i zadowolona, oswoiła się z miejscem, więc postanowiliśmy udać się do pewnego hipermarketu w celu uzupełnienia produktów spożywczych w naszym domu. Niestety, znajdowało się tam za dużo ciekawych rzeczy, które Kasia koniecznie chciała zobaczyć, dotknąć, usiąść na nich itd. W takich momentach niestety argumentacja "Kasiu nie wolno, bo ... ", zupełnie do niej nie dociera, wyłącza się, jest skoncentrowana tylko na tym co sobie upatrzyła i jakakolwiek próba wyprowadzenia jej z tego stanu kończy się totalnym atakiem histerii. Było tak i tym razem, ale ta histeria była zupełnie nie do opanowania, tata próbował wyprowadzić Kasię (a raczej wynieść) w spokojniejsze miejsce, żeby mogła się uspokoić, oczywiście po drodze spotkał pełno starszych mądrych pań, które próbowały Kasię zagadać (co jeszcze pogarszało sytuację). Nie jest to koniec opowieści, bo oprócz gapiących się ludzi, którzy kiwali głowami i mruczeli pod nosem, jakie to mamy rozpuszczone dziecko, do męża podbiegła rozwrzeszczana kobieta, z zarzutami, że  robi on Kasi krzywdę. Zazwyczaj jesteśmy opanowani i nie zwracamy na takie teksty uwagi, ale tym razem mąż nie wytrzymał i bardzo dosadnym tonem wytłumaczył kobiecie, że nie wszystko jest takim na jakie wygląda. Spuściła głowę i odeszła bez słowa. 

Mam marzenie, aby choć raz w takiej sytuacji zamiast dobrych rad, ktoś podszedł i zapytał po prostu: czy mogę jakoś pomóc? I żeby ludzie nie patrzyli na moje dziecko, jak na obiekt w zoo. 

Uwaga komunikat:

Każdy ma prawo mieć gorszy dzień, zarówno dorosły jak i dziecko. Dorosły wie jak sobie poradzić w takiej sytuacji, dziecko nie zawsze, więc również ma prawo płakać i krzyczeć. Szanowna babciu, dziadku, ciociu, wujku ... kiedy tak komentujecie otwarcie płacz cudzego dziecka, zastanówcie się choć przez chwilę i pomyślcie, czy aby wasze dziecko nigdy wcześniej nie zachowało się podobnie? I schowajcie swoje dobre rady do kieszeni, jeśli ktokolwiek będzie ich potrzebował, to o nie poprosi.

8 komentarzy:

  1. Marciu trafnie napisane!!!...spotkałam się z takimi sytuacjami nie raz...wszyscy mają "złote" rady a nie wiedzą w czym jest sedno....smut i tyle...

    OdpowiedzUsuń
  2. nie bardzo rozumiem po co jezdzicie po zakupy do galerii z dzieckiem. Ja całą spożywkę zamawiam do domu (ma to tez te plusy,ze wnosi wszytsko pan ze sklepu, a nie ja), nie targam autystki na zakupy. Wszytsko, co sie da kupuje w sieci, a co musze stacjonarnie- kupuje gdy dziecko ma terapie.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie targamy, tylko jeździmy raz na jakiś czas. Kasia nie zawsze tak się zachowuje, zdecydowana większość przypadków kończy się pozytywnie i bez ataków. Ja nie będę się z córką zamykać w domu, tylko dlatego że ma autyzm, wręcz przeciwnie. Każdy terapeuta radzi, by co jakiś czas chodzić z dzieckiem w takie miejsca żeby je przyzwyczajać do hałasu i ludzi. Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Pewnie, najlepiej nie wypuszczać dziecka z domu, żeby nie robić przedstawień tak? Otóż nie! To nie jest wyjście. Jesteście słabi! Takie dzieci trzeba zabierać gdzie się da. Niech się ludzie przyzwyczajają do nich. Jak wiemy dzieci autystycznych rodzi się coraz więcej. Mamy je pozamykać w domach, żeby uniknąć głupich komentarzy prostych ludzi? w żadnym wypadku!!! Dziecko jest dla nas najważniejsze i miejmy w ... komentarze ludzi typu "dobra rada" Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Balbo dziękuję za ten komentarz. Dokładnie o to mi chodziło ! Pozdrawiam.

      Usuń
    4. a nie wszędzie da się zrobić zakupy on line:) ja mam syna, nie autyste poki co,ale szczerze mowiac nie wiem czy nim nie jest, czasami mam duzo wątpliwości. Czasami w sklepie ma podobne fazy. dla swojej wygody z chęcią bym tego unikała, ale zycie na tym nie polega. pewnie, że obecny moj stan psychiczny krzyczy ucieknij na koniec świata z dzieckiem i chroń go przed światem do końca życia, niech nikt nie widzi jaki on jest, zebym ja nie musiala byc w takich stresogennych sytuacjach, bo i dla rodzica są to sytuacje wcale nie przyjemne. ale to nie rozwiązanie.

      Usuń
  3. "Nie targam autystki na zakupy" jejku jak to brzmi. Nie rozumiem podejścia takich ludzi. Ja z moja Kasia chodzę na zakupy, do kawiarni, na salę zabaw, do parku i w wiele innych miejsc gdzie chodzą rodzice ze swoimi "zdrowymi" dziećmi. Bo "inny" nie znaczy gorszy i nie trzeba zamykać go w domu i chować przed całym światem. Oczywiście i nam zdazaja się takie sytuacje jak ta opisana wyżej ale to nie jest powód żeby izolować nasze dzieci od społeczeństwa. Kiedyś nas zabraknie i one będą musiały sobie poradzić.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja zabieram mojego syna gdzie sie da....po ok.2 latach oswoił sie niemal z każdym otoczeniem, to jest naprawde bardzo trudne, wymaga anielskiej cierpliwości ale nie wyobrazam sobie zamykania dziecka w domu

    OdpowiedzUsuń